Kilka dni temu na moim stories na Instagramie podzieliłam się z wami moją historią odnośnie moich schorzeń (kto mnie obserwuje na IG ten zapewne pamięta). Rozmowa wywiązała się z wiadomości, którą zostawiła mi moja obserwatorka :

„to ty schorowana jesteś”

 Chcąc wytłumaczyć fakt, że nie czuję się schorowana, że zaakceptowałam to, że coś mi może dolegać i muszę zadbać o siebie jak najlepiej – wywiązały się dyskusje, które doprowadziły mnie tutaj. Do napisania o tym na moim blogu.

Odzew na to moje stories był niesamowity i z serca dziękuję za każda wiadomość…

Wśród „zwykłych wiadomości”, które były przepełnione troską i miłością, były również porady… diagnozy… polecajki za co również z serca wam dziękuję, bo okazaliście mi wielka troskę.

Ale…

To głównie te polecajki zasiały we mnie coś, co śmiało mogę nazwać przebodźcowaniem.

Dlaczego?

  • Idź na hipnozę regresyjną
  • Tylko totalna biologia
  • Tylko keto!
  • Absolutnie nie keto! Tylko post przerywany!
  • Musisz jeść nabiał, warzywa, ale bez węglowodanów 
  • Absolutie zero nabiału!
  • Musisz przepracować swoje relacje bo każda choroba ma odbicie w dzieciństwie 

I tak pojawiały się różne diagnozy, różne linki, gdzie każdy specjalista mówił coś innego. Diety, które mi proponowano różniły się diametralnie od siebie. Usiadłam i poczułam ogromne przeciążenie tym co czytam, oglądaniem profili z osobami zajmującymi się uzdrawianiem. Wszystkie te profile, linki i osoby, które tak mądrze mówią i widać, że znają się na tym, są wspaniałe! I zapewne pomagają dziesiątkom osób… Ale… ja poczułam, że spadło na mnie zbyt dużo.

Mam całkiem fajne życie, i czy ja teraz chcę grzebać w przeszłości i szukać przyczyn mojej endometriozy jak już się z nią uporałam? Czy ja chcę wywlekać ponownie przepracowane już traumy, aby zdiagnozować, że prawdopodobnie moje problemy z sercem mają związek z moją matką, skoro z tym również się uporałam (zarówno z matką jak i powoli z sercem)?

Siedząc wieczorem na kanapie i patrząc w zapadający zmrok za oknem analizowałam… ale nie mój abonament chorobowy, a to jak bardzo my jesteśmy narażeni na przebodźcowanie, mętlik w głowie i pogorszenie naszego stanu psychicznego poprzez chwytanie się kilkunastu rzeczy na raz.

Moje przemyślenia faktycznie zaczęły się od „kurde, ale ja przecież mam takie fajne życie”.

I doszło do mnie, że nie tylko diagnozami chorobowymi jestem przebodźcsowana, ale ogólnie informacjami i że zapewne nie tylko ja się tak czuję. Przypomniała mi się jedna z moich klientek, gdy kupowała u mnie wszystkie analizy, kosmogramy, sesje jakie tylko się pokazywały na mojej stronie. Przypomniało mi się, jak jej powiedziałam STOP.

Nie można szukać po omacku. 

Przypomniało mi się również, jak ja zaczynałam moja drogę oświecenia, i dotarło do mnie dlaczego jeszcze do tej pory nie straciłam rozumu?

Ponieważ szłam etapami, powoli. Zaczęłam od poznania potęgi mojej podświadomości i to na niej się skupiłam i tak trwałam w niej kilka lat, ucząc się pracy z podświadomością, pracy z emocjami. Rozumiejąc jak działają emocje i energie oraz jak ja mogę sobie ułatwić życie a jednocześnie świadomie nim kierować. Dotarło do mnie że dopiero po kilku latach przyszło zainteresowanie astrologią, gdy odkryłam jak potężnym narzędziem rozwojowym jest, ale to już było w momencie, gdy wyczerpała już zasoby jakie może dać mi zgłębianie wiedzy o pracy z podświadomością. I w zasadzie to tyle. Co prawda musnęłam troszeczkę numerologii, gdy badałam co mi bliższe – astrologia czy numerologia – i bezapelacyjnie padło na astrologię – BO WYCZUŁAM JĄ INTUICYJNIE.

INTUICJA – słowo klucz dzisiejszego wpisu.

To z nią najpierw się spotkaj w swojej wewnętrznej świątyni. Zanim popłyniesz w świat rozwoju, spotkaj się sama/sam ze sobą. Postaw przede wszystkim na medytacje, albo na relaks, czas dla siebie, bo to tam siebie odnajdziesz. Gdy odnajdziesz siebie będziesz wiedziała/wiedział, w jakim kierunku chcesz iść, jak sobie pomóc. Wszystko inne to dodatek wspomagający kreowanie twojej przyszłości. Ważny dodatek, bez którego może nam być ciężej osiągnąć to czego pragniemy, ale dodatek. Ten dodatek ma sens wtedy, gdy zaczniemy go poznawać w zgodzie ze sobą. W zgodzie z tym co czujesz, przeczuwasz. W zgodzie z tym z czym czujesz się bezpiecznie. Idąc w rozwój idź tam gdzie czujesz się komfortowo, bezpiecznie, spokojnie. Gdzie towarzyszy ci radość ze zgłębiania wiedzy, a nie szukanie na ślepo i pójście w tą uliczkę, która akurat w dniu dzisiejszym ci odpowiada. Zanim wejdziesz w świat rozwoju porozmawiaj ze sobą, skup się na swoich potrzebach i na tym czego oczekujesz od twojego rozwoju. Gdzie ci jest bliżej? Nie chwytaj się wszystkiego – choć wiem, że potrafią być takie etapy w życiu, że człowiek wszędzie szuka pomocy – ale czy to dobrze? Czy w momencie, gdy masz mętlik w głowie jesteś gotowa/gotowy na kolejny? 

 * Zaufaj sobie

* Postaw na siebie

* Wybierz to co dla ciebie najlepsze, nie to co robią inni.

* Wyczuj, które narzędzie jest właśnie dla ciebie.

Wszechświat po to dał nam kilka, jak nie kilkanaście tych narzędzi wspomagających, abyśmy właśnie wybrali to, które nam pasuje najbardziej – dlaczego? Ponieważ to my wielu rzeczom nadajemy moc sprawczą, a im bardziej czujemy się bezpiecznie w jakimś miejscu tym większą moc w sobie wzbudzamy. 

I wracając do tematu, od którego zaczęłam… Wasza troska mnie rozczuliła… ale ja chyba chcę pójść za tym co podpowiada mi intuicja i wybrać drogę, na której czuje się bezpiecznie.  Czyli gdzie? Dla mnie totalna biologia – super sprawa, jeżeli szukasz, jeżeli nie wiesz jak się za coś zabrać, jak coś opanować. Hipnoza również. Ale jeżeli jesteś na etapie przepracowania już pewnych blokad, schematów, tematów z przeszłości to po co w niej ponownie grzebać? 

Jeżeli masz w sobie bałagan to go układaj wybierając najbezpieczniejszą dla ciebie opcję. Ale jeżeli pod względem psychicznym czujesz się „poukładana /poukładany” to skup się na tym, aby zadbać o siebie, aby się wykaraskać z tego – ale kierując się intuicją i wtedy może to być albo właśnie totalna biologia, ajurweda, ustawienia czy hipnoza. To przez nią – intuicje – Wszechświat naprowadza cię na te pomocnicze narzędzia, które pomogą ci w kreowaniu twojego życia. Jak? Po prostu jedno narzędzie będzie dla ciebie łatwiejsze do zrozumienia i opanowania, bardziej przemówi do ciebie niż inne. I w intuicyjnej szczerości samej / samego ze sobą wybierz drogę, która jest dla ciebie najlepsza.

Zapisz się na hipnozę, jeżeli czujesz, że jej potrzebujesz – nie dlatego, że jest modna

Zainteresuj się astrologią, bo czujesz się dobrze w tej przestrzeni.

Zgłębiaj totalna biologię czy Ajurwedę czy jakkolwiek inną alternatywę, bo jest to dla ciebie coś ciekanego i czujesz, że ta wiedza z tobą rezonuje.

Ale zanim wejdziesz w cokolwiek – porozmawiaj sama/sam ze sobą.

Odnajdź przestrzeń dla siebie.

Ja w walce z moimi dolegliwościami idę drogą mojej intuicji i będę się wspierać tym co najbardziej ze mną zarezonowało. Tutaj czuję się najbezpieczniej.